Ostatnio koleżanka, która jest oazową animatorką powiedziała mi, że gdy modlimy się w milczeniu słyszy nas tylko Pan Bóg, a Maryja, Święci i Anioł Stróż - nie. Ta wiadomość mną wstrząsnęła, ponieważ często w trudnych sytuacjach mówię sobie w myślach ,,Pod Twoją obronę" lub ,,Aniele Boży" albo proszę o wstawiennictwo świętych. A teraz słyszę, że moje modlitwy szły w próżnię! Czy to prawda? Proszę o pomoc, już nie wiem, co mam myśleć...

Zagubiona

 

Sądzę, że zaszło nieporozumienie. Przypuszczalnie koleżance chodziło o to, że tylko Bóg ma wgląd w nasze myśli bez względu na to, czy do Niego mówimy czy też nie.

Pamiętasz zapewne fragment Ewangelii wg św. Łukasza o uzdrowieniu paralityka. Kiedy przyjaciele chorego spuścili go przez dach do izby, w której był Pan Jezus On widząc ich wiarę rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”. Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: "Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?" Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy powiedzieć: "Wstań i chodź"? (Łk, 5, 20-23)

W tym fragmencie widać wyraźnie, że Pan Jezus, druga Osoba Trójcy Świętej ma boski dar wglądu w ludzkie myśli. Jest to zrozumiałe – On jest Stwórcą człowieka. Najświętsza Maryja Panna, aniołowie i święci są stworzeniami i tego daru nie mają. Natomiast, gdy zwracamy się do nich bezpośrednio – słyszą nas. Nie musimy tej modlitwy wypowiadać na głos. Wystarczy, gdy w myśli powiemy: „Pomóż mi, dziękuję, kocham Cię”. To samo odnosi się do modlitw „Pod Twoją obronę”, „ Aniele Stróżu”, modlitwy do świętych.

To, że zwracasz się do „niebieskich przyjaciół” w różnych sytuacjach Twojego życia (a nie tylko w kościele lub w czasie przeznaczonym specjalnie na modlitwę) wspaniale świadczy o Twoim życiu wewnętrznym. Przecież tak naprawdę życie chrześcijanina polega na tym, aby modlić się nieustannie. Jak to pisze św. Paweł w Liście do Tesaloniczan (5, 16-18) zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie!  W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

Kolega szkolny Karola Wojtyły – późniejszego Ojca Świętego Jana Pawła II, a dziś błogosławionego –  wspominał wspólną naukę z Karolem w jego domu. Po przerobieniu jakiejś części materiału, Lolek poszedł na chwilę do drugiego pokoju. Jego kolega zajrzał przez uchylone drzwi i zobaczył Karola na kolanach.

Ten nawyk wplatania modlitwy w codzienne zajęcia przyszły papież rozwijał na różne sposoby, przy czym nie rezygnował z tego, czego nauczył się w dzieciństwie. Szczególny kult mam do Anioła Stróża – pisze w autobiograficznej książce „Wstańcie, chodźmy!” –  Od dziecka, jak pewnie wszystkie dzieci, wiele razy modliłem się: „Aniele Boży, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój... bądź mi zawsze ku pomocy, strzeż duszy, ciała mego..." Mój Anioł Stróż wie, co robię. Moja wiara w niego, w jego opiekuńczą obecność stale się we mnie pogłębia. Św. Michał, św. Gabriel, św. Rafał to Archaniołowie, których często na modlitwie przyzywam. W tej samej książce czytamy: Gdy spotykam człowieka, to już się za niego modlę i to zawsze pomaga w kontakcie z nim.