22 października 1978 roku. Niedziela. Na placu Świętego Piotra gromadzą się tłumy wiernych, aby uczestniczyć w uroczystej inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II. Przed Bazylika ukazuje się nowy papież. Jeszcze dwa tygodnie wcześniej, w czwartek 28 września w rodzinnym Krakowie świętował dwudziestą rocznicę święceń biskupich. Tego samego dnia wieczorem w Watykanie umarł Jan Paweł I. Co było później - wiemy. Wówczas, 22 października papież powiedział słowa, które stały się duszpasterskim programem jego pontyfikatu: „Nie lękajcie się! Chrystus wie, co kryje się we wnętrzu człowieka.” 

Przez te lata przywykliśmy już spotykać się z Ojcem Świętym. Wciąż zachwycamy się jego poczuciem humoru, znajomością języków, martwimy się natomiast widząc jego słabnące zdrowie. Ale czy wyciągamy wnioski z jego słów i, co jeszcze istotniejsze – z jego świadectwa. Ostatnio wiele osób wyrażało zdziwienie jak Polacy prezentujący swój entuzjazm wobec Jana Pawla II mogli głosować na kogoś, kto w sposób widoczny lekceważy papieża.

Czemu jednak nie dziwiliśmy się wcześniej, gdy sondaże wskazywały przygniatająca przewagę tego, który nie wahał się wypowiadać i działać na rzecz zabijania nienarodzonych. Myślimy o tym jak Jana Pawła II może boleć fakt, ze zaprosił prezydenta do samochodu, a ten mu się tak odwdzięczył. Ale, znając naszego Ojca Świętego zapytajmy samych siebie: co boli go bardziej – osobista przykrość, czy fakt, ze jego rodacy wciąż tak mało idą za jego nauczaniem, że w naszym kraju tak wiele dzieci cierpi z powodu kłótni rodziców, zdrad małżeńskich, alkoholizmu i innych patologii. 

A jednak papież nie traci nadziei. Mało tego, kreśli przed nami i przed całym Kościołem nowe horyzonty. Na początku pontyfikatu mówił: „Nie lękajcie się!” Teraz poprzeczkę stawia wyżej prosząc nas: „Nie lękajcie się być świętymi”. I pokazuje, ze jest to możliwe. Dwa miesiące temu Rzym zobaczył, że młode pokolenie chce iść ta drogą. Przybyły tu dwa miliony ludzi, a w kościołach i na ulicach często słychać było znane piosenki Arki Noego: „Święty uśmiechnięty” i „Nie boje się (gdy ciemno jest/ Ojciec za rękę prowadzi mnie).

„Jako ojciec mam wiele wad – powiedział mi wówczas lider grupy Robert Friedrich – ale wierze, że z Bożą pomocą uda mi się poprawić.” Takie samo pragnienie wyraził Jan Paweł II w niespełna miesiąc po wyborze na Stolicę Piotrową: „Panie przyjmij mnie takim jakim jestem, z moimi wadami, z moimi słabościami, ale spraw, bym stał się takim jak tego pragniesz”. W dwadzieścia dwa lata później możemy wszyscy ocenić skuteczność tej modlitwy. Dlaczego każdy z nas nie miałby uczynić jej swoją?