http://db.doba.pl/db/userfiles/Image/logo/polska_the_times-logo.jpgW dzienniku „Polska” z 28 marca ukazał się artykuł Davida Instone-Brewera, teologa z Uniwersytetu Cambridge na temat nierozerwalności małżeństwa. Autorowi należy się duże uznanie za rzeczowe naświetlenie tego zagadnienia w Starym Testamencie oraz za wskazanie, jakiego przełomu dokonał Jezus swoim nauczaniem na temat małżeństwa. Przełom ten ilustruje dobrze rozmiar szoku doznanego przez apostołów, którzy stwierdzili, że nie warto się żenić, jeśli trzeba zrezygnować z przewidywanej w prawie mojżeszowym możliwości oddalenia żony.


David Instone-Brewer uznaje, że w ujęciu Jezusa rozwód jest złem. Uznaje również, że Jezus odrzucił rabiniczną wersję prawa małżeńskiego, natomiast nie odrzucił Starego Testamentu, a tam możliwość rozwodu pojawia się, jeśli dojdzie do złamania zobowiązań, będących podstawą małżeństwa. „Naruszenie tej podstawy według Biblii daje powód do rozwodu” – pisze i konkluduje, że Bóg zezwala na rozwód (i na ponowny związek), jeśli współmałżonek złamie śluby.

I tu zaczyna się problem. Instone-Brewer twierdzi bowiem, że zarówno Jezus jak i Paweł dopuszczali możliwość rozwodu. I, co za tym idzie, Bóg dopuszcza rozwód.

Jako  niepraktykujący od dwudziestu lat magister teologii w specjalizacji nauk o rodzinie nie miałbym odwagi podejmować polemiki z tą tezą, natomiast jako miłośnik życia i myśli papieża Jana Pawła II bez większego ryzyka pomyłki powiem, że jego zdanie w tej sprawie byłoby z pewnością odmienne. Jeszcze jako polski biskup analizował on głęboko naturę małżeństwa, a po przeprowadzce do Watykanu podjął ten temat w wieloletnim cyklu katechez o „teologii ciała”, które papieski biograf George Weigel słusznie nazwał „bombą teologiczną”.

Jan Paweł II za punkt odniesienia do swoich rozważań bierze, cytowany również przez Instone-Brewera fragment ewangelii Mateusza dotyczący rozwodów. Przytacza słowa Jezusa, który mówi do faryzeuszów:  "Ze względu na zatwardziałość waszego serca pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz na początku tak nie było”.  W kolejnych naukach papież analizuje ów „początek”, a zatem pierwotny Boży zamysł wobec człowieka stworzonego jako mężczyzna i kobieta „na obraz Boży”.

Co wynika z tych analiz? Jan Paweł II dochodzi do wniosku, że małżeństwo dwojga ludzi jest wzajemnym obdarowaniem siebie. Jaka jest natura daru? Jest on całkowity i bezzwrotny. To logiczne nawet poza teologią. Jeśli komuś daje się rzecz, to późniejsze zachowanie obdarowanego nie uprawnia mnie do odebrania mu daru. (Dobrze to ilustruje dosadne polskie przysłowie: „Kto daje i zabiera ten się w piekle poniewiera”). W małżeństwie następuje coś więcej. Nie daruje się rzeczy, lecz osobę. Stąd małżeństwo nie jest zwykłym kontraktem a ksiądz kościelnym notariuszem. Kontrakt dotyczy wymiany rzeczy (np. praca za płacę). Związek małżeński jest wymianą osób. Ja daję siebie tobie, ty dajesz siebie mi.  Dodajmy, że słowa „na obraz Boży go (człowieka) stworzył” odnoszą się do wielkiej tajemnicy Trójcy Świętej. Bóg chrześcijan nie jest Bogiem samotnym. Istnieje w Nim (trzy osoby boskie) wymiana miłości  i  w jakiś sposób znalazło to odzwierciedlenie w stworzonym człowieku – mężczyźnie i kobiecie. Dlatego trudno dziwić się świętemu Pawłowi, który w liście do Efezjan (5,32) pisze o małżeństwie: „Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła”. Jest to kulminacja wspaniałego starotestamentalnego obrazu miłości Boga do Jego Ludu. Miłość ta przedstawiana była jako historia ciągłego poszukiwania niewiernej Oblubienicy (ludu) przez Oblubieńca (Boga).  Bóg ustanawiał kolejne przymierza (z Noem, z Abrahamem, z Mojżeszem), te przymierza były łamane i w końcu Bóg ustanowił Nowe Przymierze poprzez fakt Wcielenia i Odkupienia dokonanego przez Chrystusa. Można to porównać do małżeństwa, w którym dochodzi do kolejnych zdrad, do rozejścia się dróg małżonków, a wreszcie do ich pojednania.

Pojęcie przymierza jest kluczowe dla zrozumienia nierozerwalności małżeństwa, które z chwilą Wcielenia Boga uzyskuje zupełnie nowy wymiar (ciekawe, że wcielenie dokonało się w małżeństwie Józefa i Maryi, które było nim na mocy ówczesnego prawa). Bóg pozostaje wierny do końca mimo zdrad człowieka i zarazem wcielając się daje mu możliwość praktykowania wierności na miarę boską.

Instone-Brewer twierdzi, że Jezus skrytykował tylko praktykę żydowską, natomiast nie podważył Starego Testamentu, który dopuszcza rozwód w przypadku pogwałcenia zobowiązań. Jan Paweł II dowodzi czegoś innego – Jezus ostatecznie uzdrawia człowieka (w tym i małżeństwo), uzdalniając go do takiej miłości, jaka była „na początku”. W Kościele katolickim te zdolność otrzymuje się dzięki sakramentowi, który jest zawierany na całe życie. Oznacza to, że sam Bóg gwarantuje przymierze zawierane między kobietą i mężczyzną.  Oczywiście, można to odrzucić. Człowiek może okazać niewierność swojemu zobowiązaniu. Bóg uczynić tego nie może – nie byłby wtedy Bogiem. On dał słowo, w przypadku małżeństwa chrześcijan – dał słowo, że z nimi będzie aż do śmierci i tego słowa nie cofa. Co stałoby się, gdyby zezwolił na rozwód? Zaprzeczyłby sam sobie.

W tym momencie trzeba dotknąć sprawy, która budzi spore zaniepokojenie wśród wielu katolików, a na którą zwracał także uwagę papież Benedykt XVI.  Chodzi mianowicie o praktykę orzekania o nieważności małżeństwa. Z chwilą zaistnienia sakramentu nikt (nawet sam papież) nie może go anulować.  Może się jednak zdarzyć, że sakrament nie zaistniał z powodu  wyraźnie określonych przeszkód. Stwierdzaniem tej nieważności zajmują się specjalne trybunały kościelne. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej takich orzeczeń. W tegorocznym przemówieniu do Roty Rzymskiej papież przestrzegał przed pochopnym stwierdzaniem nieważności małżeństwa. Można z tego wyciągnąć wniosek, że ludzkie instancje Kościoła powinny zwracać baczniejszą uwagę na swoje postępowanie, szczególnie, że może to budzić zamęt u wiernych dochodzących do wniosku, że istnieje jednak coś takiego jak kościelny rozwód.

Dobrze, powie ktoś, ale w samym Nowym Testamencie znajdują się wyrażenia wskazujące na to, że w pewnych sytuacjach rozwód jest dopuszczalny. Cytowany wyżej fragment ewangelii wg Mateusza zdaje się na to wskazywać w sposób oczywisty. Czytamy tam bowiem „Każdy kto oddala swoją żonę  – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo”.  Wynikałoby z tego, że nierząd (niewierność, powracająca zdrada) uzasadnia rozwód. Niektórzy rzeczywiście widzą w tym uzasadnienie rozwodu inni wskazują na problem tłumaczenia. Mogło tu chodzić albo o związek kazirodczy,  albo o prawniczy termin hebrajski wskazujący na nieważność  związku (w potocznym hebrajskim słowa te oznaczały zwyczajny nierząd). Pokrewieństwo jest – jak wiadomo – przeszkodą do zawarcia ważnego związku małżeńskiego.

Oczywiście, możemy różne rzeczy domniemywać, jeśli jednak jesteśmy katolikami, to przyjmujemy interpretację prawa kanonicznego (najnowsze zostało promulgowane przez Jana Pawła II w 1983 roku), które stoi na stanowisku, że małżeństwo ważnie zawarte i dopełnione może zostać rozwiązane tylko przez śmierć.  Jest to zarazem stanowisko pogłębione przez papieża z Polski, który wskazuje jak wysokie jest powołanie małżonków. W homilii wygłoszonej w Szczecinie w 1987 roku Jan Paweł II powiedział, że ludzka miłość aż do śmierci musi się głęboko zapatrzeć na Chrystusową miłość aż do śmierci. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Wcielony Bóg nie przestał kochać  mimo, że został zdradzony przez najbliższych, to widzimy jak głębokie znaczenie mają słowa Pawła o „wielkiej tajemnicy”, ale też jak wielką moc ma sakrament małżeństwa ustanowiony przez Pana Jezusa.

Dla ludzi wierzących jest jeszcze jedno ważne pytanie. Co dzieje się w sytuacji, gdy zostało zawarte małżeństwo naturalne (niesakramentalne), potem jedno z małżonków nawraca się na chrześcijaństwo? Działa tu tzw. przywilej Pawłowy opisany w Pierwszym Liście do Koryntian (7,12-13,15). Na jego mocy osoba ochrzczona może zawrzeć nowy związek jeśli pogański małżonek nie chce się nawrócić lub przynajmniej mieszkać pod jednym dachem bez obrazy Stwórcy. Dziś Kodeks Prawa Kanonicznego stanowi, że odejście osoby nieochrzczonej daje prawo zawarcia nowego związku osobie ochrzczonej.  

                    Paweł Zuchniewicz