Dzień wcześniej w Rzymie było pochmurno i deszczowo. Ranek też nie nastrajał optymistycznie. W czasach pontyfikatu Jana Pawła II nieraz zdarzało się, że wielkie celebracje z jego udziałem poprzedzała zła pogoda.

Najbardziej zapamiętałem taką sytuację ze Światowego Dnia Młodzieży w Toronto, gdy kilka godzin przed rozpoczęciem Mszy świętej z nieba runęła ściana wody. A gdy pojawił się papież silny wiatr przegnał chmury i wyszło słońce. Jak będzie dziś, w dzień beatyfikacji Jana Pawła II? Byłem małej wiary zabierające sprzęt przeciwdeszczowy i ciepłe ubranie. Ale już na Placu Świętego Piotra na godzinę przed uroczystością trzeba było coś z tego zdjąć. Benedykt XVI wjeżdżał na plac w promieniach słońca.

Z balkonu na frontonie bazyliki św. Piotra zwisał, zakryty jeszcze portret Jana Pawła II. To ten sam balkon, na którym ukazał się pamiętnego 16 października 1978, tuż po wyborze.

Postulator sprawy beatyfikacyjnej Jana Pawła II, ks. Sławomir Oder opowiedział mi kiedyś taką anegdotkę: „Po wyborze na Stolicę Piotrową papież odwiedzał poszczególne dykasterie. Przyszedł też do Kongregacji ds. Świętych. ‘Stosunkowo łatwo się do was dostać za życia – powiedział wtedy. – O wiele trudniej po śmierci.’” Karolowi Wojtyle ta sztuka udała się w stylu iście sprinterskim. Już miesiąc po jego odejściu Papież Benedykt XVI udzielił dyspensy na pięcioletni okres oczekiwania, jaki musi upłynąć między śmiercią kandydata na ołtarze a rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego. Sam proces też szedł dynamicznie choć nie bez przeszkód. W ciągu sześciu lat udowodniono, że Jan Paweł II w sposób heroiczny żył wiarą, nadzieją i miłością oraz, że uzdrowienie siostry Marie Simone Pierre z choroby Parkinsona dokonało się za jego wstawiennictwem (już z nieba). I tak 1 maja 2011 Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił, że jego poprzednik jest błogosławiony.

Santo subito spełniło się! Zaledwie sześć lat po śmierci, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, pierwszego dnia maryjnego miesiąca maja uniosła się zasłona okrywająca portret błogosławionego Jana Pawła II. Beatyfikacjom i kanonizacjom zawsze towarzyszy atmosfera radości, ale to, co wydarzyło się wówczas na placu przekroczyło wszystkie moje dotychczasowe doświadczenia z takich uroczystości.

Po beatyfikacji wspięliśmy się z żoną na platformę dla dziennikarzy, którą ustawiono na końcu via delle Conciliazione, która prowadzi do Placu Świętego Piotra. Tam nastąpiło „przepytywanie” przez Brygidę Grysiak, z którą dzielimy papieską pasję.

A tu Brygida z moją Małżonką, Małgorzatą.

 

Dla nas była to specjalna uroczystość także dlatego, że w tym roku obchodziliśmy 25-lecie małżeństwa.