Na koniec szkoły średniej klasa mojego syna wybrała się na wycieczkę pod namioty na tereny pustynne. Któregoś dnia odwiedziła ich nauczycielka języka ojczystego i zaproponowała im pewne ćwiczenie z zakresu kreatywnego pisania. Jego celem miało być rozwinięcie ich pisarskich umiejętności. Uczniowie mieli o zmierzchu udać się w pojedynkę na pustynię, uzbrojeni w długopisy, notesy, świeczki i zapałki, znaleźć zaciszne miejsce, usiąść i „wejść w głąb siebie”. Następnie mieli opisać wyniki swych przemyśleń, aby na końcu podzielić się nimi z resztą klasy. Jak się można było spodziewać, dziewczęta zrobiły dokładnie to, czego oczekiwała nauczycielka. Wypełniły zeszyty zdaniami pełnymi uczuciowych refleksji. Chłopcy natomiast całkowicie odmówili współpracy.

 Pod takim tytułem Aleksandra Polewska umieściła w swojej książce „Stróżowie poranka” moje wspomnienie o Światowych Dniach Młodzieży. Mowa w nim jest szczególnie o spotkaniach w Denver w Stanach Zjednoczonych (1993) oraz w Manili na Filipinach (1995). Bardzo dziękuję pani Aleksandrze za zaproszenie i za tekst, z którym można zapoznać się poniżej:

 

 

 

 

Czyżby odkryte przez publicystów i omawiane przez socjologów pokolenie Jana Pawła II było tylko chimerą? – zastanawia się publicysta Piotr Skórzyński.