Z okazji 100 lecia urodzin św. Jana Pawła II w serwisie Aceprensa ukazał się artykuł o świętym papieżu.

https://www.aceprensa.com/religion/juan-pablo-ii/juan-pablo-ii-el-papa-de-la-libertad-y-de-la-familia/

Wersję polską można przeczytać tu:

Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a antykościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem – powiedział prawie pół wieku temu kard. Karol Wojtyła podczas swojej wizyty w Stanach Zjednoczonych. Wówczas słowa te mogły być rozumiana  na sposób polityczny – wszak znaczna część globu była pod panowaniem lub wpływem ateistycznego Związku Radzieckiego.

            Dziś podział świata na dwa totalitarny komunizm i wolne demokracje należy już do lamusa historii. Ale myśl Wojtyły pozostaje nadal aktualna, nawet aktualniejsza niż wówczas.

            To, że przyszły papież rozumiał więcej i widział dalej niż jego współcześni świadczy jeszcze wcześniejsza jego wypowiedź – tym razem w rozmowie prywatnej z jesieni 1958 roku, niedługo potem jak został biskupem pomocniczym Krakowa.

            Poszedłem do niego z prośbą o przyjęcie mnie na seminarium doktoranckie – wspomina prof. Stanisław Grygiel, filozof, wieloletni wykładowca rzymskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. – Biskup zapytał mnie o temat. Odpowiedziałem, że chciałbym się zająć wizją osoby ludzkiej w twórczości Alberta Camusa.

            Wojtyła zaproponował mu zajęcie się Jean Paul Sartrem. Podał dwa powody: Jeżeli Jean Paul Sartre ze swoją wizją wolności wszedłby na rynek polski, to pomógłby rozbić marksizm. A po drugie: ta filozofia jest bardzo niebezpieczna dla Kościoła, więc trzeba się przygotować na jej przyjście.

            Już wtedy, na dwadzieścia lat przed wyborem na Stolicę Piotrową Wojtyła widział wyraźnie, gdzie kryje się główne wyzwanie dla Kościoła wkraczającego w trzecie tysiąclecie. Apoteoza wolności osobistej oderwanej od prawdy obiektywnej uderzała wprost w wizję osoby ludzkiej zakorzenionej w Objawieniu. Na gruncie filozoficznym i praktycznym rozwijało się uzasadnienie dla opisanego w Księdze Rodzaju wyboru prarodziców, którzy zerwali owoc z drzewa, bo uwierzyli, że to oni – zamiast Boga – mogą stanowić o tym co jest dobre a co złe.

            W tym kontekście nie dziwi, że po wyborze na Stolicę Piotrową Jan Paweł II podjął działania w dwóch kierunkach. Z jednej strony poświęcił się sprawie wolności religijnej, co znalazło między innymi swój dobitny wyraz w pielgrzymce do Polski (1979). Zaowocowała ona rewolucją moralną, która przyniosła najpierw „Solidarność” a później upadek muru berlińskiego. Równolegle jednak papież podjął głęboką pracę intelektualną nad wizją osoby ludzkiej w tym konkretnym jej wymiarze, jakim jest powołanie do miłości, po pierwsze miłości w rodzinie. Stąd cykl katechez, które przyniosły nam teologię ciała, stąd pierwszy zwołany przez niego Synod Zwyczajny o zadaniach rodziny w świecie współczesnym.

            Cechą charakterystyczną całego życia Jana Pawła II jest to, że wątek ludzki (myśl i działanie) splata się mocno z wątkiem mistycznym. Nie inaczej było w tej sprawie, a wszystko zbiega się w dniu 13 maja 1981 roku. Coraz więcej świadczy o tym, że zamach na Placu Świętego Piotra był nie tylko uderzeniem wrogiego mocarstwa w niebezpiecznego przeciwnika, ale również tajemniczą konfrontacją na miarę zapowiedzi Apokalipsy. Zamach uniemożliwił ogłoszenie przez papieża decyzji o powołaniu wspomnianego na wstępie Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną (instytut powstał ostatecznie rok później) oraz Papieskiej Rady Rodziny. W tym dniu również na Piazza Navona miała się odbyć wielka manifestacja proaborcyjna, która została wprawdzie odwołana, ale prawo do aborcji we Włoszech ostatecznie jednak wprowadzono.

Zestawmy te fakty ze słynnym listem siostry Łucji, wizjonerki z Fatimy do śp. kard. Carlo Caffarry, wówczas dyrektora powołanego przez papieża Instytutu. „Ostateczna walka między Panem a królestwem Szatana zostanie stoczona o małżeństwo i rodzinę – opowiadał kard. Caffarra w wywiadzie dla radia Tele Radio Padre Pio. – Nie lękaj się, pisała siostra, ponieważ każdy, kto pracuje na rzecz świętości małżeństwa i rodziny będzie zwalczany i będą mu się przeciwstawiać na wszelkie sposoby, ponieważ to jest decydująca sprawa. Potem zakończyła: „mimo to Nasza Pani już starła jego głowę.”

            Stulecie urodzin św. Jana Pawła II obchodzimy w cieniu epidemii koronawirusa, która pokrzyżowała wszystkie plany związane ze świętowaniem tej rocznicy. Jednocześnie jednak epidemia ujawniła z niesłychaną siłą, że jedynym bezpiecznym miejscem dla człowieka jest dom rodzinny, ów „Kościół domowy”, na którym budowało się chrześcijaństwo pierwszych wieków. Może dziś wyraźniej niż kiedykolwiek widać na co skazane są społeczeństwa rozbitych rodzin, opartych na egoizmie najróżniejszych związków, domów starców, dla których nie ma już miejsca w ich własnych rodzinach, klinik, które zamiast ratować ludzkie życie, niszczą je. To wszystko przewidział Jan Paweł II, który w czasie kanonizacji został nazwany przez papieża Franciszka „papieżem rodziny”. Nie tylko przewidział, ale przygotował na to Kościół przez swoje działania i nauczanie.

            7 maja tego roku w Wadowicach, rodzinnym mieście Jana Pawła II, gdzie jak sam mówił „wszystko się zaczęło” otwarto proces kanonizacyjny jego rodziców. Kilka dni wcześniej – 3 maja na Jasnej Górze przed obrazem Czarnej Madonny – abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przypomniał, że Karol Wojtyła mógł w ogóle nie przyjść na świat. Zdaniem lekarzy ciąża Emilii Wojtyłowej była zagrożona i proponowano jej aborcję. Dzięki odwadze rodziców i ich wzajemnej miłości dziecko zostało uratowane. Przyszło na świat, gdy bolszewicy szli na Warszawę, odeszło z tego świata, gdy wszedł on w kryzys moralny o niespotykanej skali. Całe życie Papieża z Polski było symfonią na cześć Prawdy, Dobra i Piękna. Czyż temu światu nie potrzeba przypomnienia o tym proroku, który własnym życiem potwierdził prawdę swojego nauczania? Stąd bardzo zasadna wydaje się prośba abp Gądeckiego o przyznanie Janowi Pawłowi II tytułu Doktora Kościoła.

                                                                       Paweł Zuchniewicz

                                                                       (ur. 1961, pisarz, publicysta, nauczyciel)