8 grudnia 1953, Warszawa, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego

 

            – Towarzyszu pułkowniku, melduję posłusznie wykonanie zadania – porucznik Opara położył przed swoim szefem obszerny maszynopis, którego zawartość wyjaśniał tytuł: „Plan wstępnego śledztwa przeciwko Stefanowi Wyszyńskiemu”.

            – Dziękuję Opara – zwięźle odpowiedział Więckowski. Wyglądało na to, że myślami jest gdzie indziej i bardzo trudno mu skupić się na rozmówcy. Opara domyślał się, co tak zajmuje głowę pułkownika. Po ministerstwie rozeszła się już wiadomość o zniknięciu pułkownika Światły podczas misji w Berlinie. Cokolwiek z nim się stało, była to bardzo zła wiadomość dla wszystkich zatrudnionych w tym gmachu. Zbieg wiedział bardzo dużo i była to wiedza niesłychanie „wrażliwa”.

            – Czy towarzysz pułkownik chciałby, abym zreferował treść dokumentu? – zapytał Opara. W końcu narobił się przy tym tyle, że może zwrócić Więckowskiem uwagę na efekty swojej pracy.

            – Co? A tak, tak, mówcie poruczniku.

            – Zebrałem tu materiały o wyraźnie wrogiej treści. Wyszyński nie będzie miał zbyt wielkiego pola manewru, gdyby chciał kwestionować ich zasadność. Mamy tu zarówno wystąpienia publiczne jaki i listy oraz inne dokumenty, na podstawie których z łatwością wykażemy, że gromadził wiadomości stanowiące tajemnicę państwową.

            – Dobrze, bardzo dobrze – Więckowski jakby bardziej zainteresował się przedstawianym mu materiałem.

            – Ponieważ nie mamy pozwolenia na stosowanie bardziej zdecydowanych form nacisku, musimy posłużyć się wachlarzem działań, których połączenie powinno dać odpowiedni efekt. Istotne jest tu zastosowanie nacisku psychologicznego, wzbudzenie w przesłuchiwanym wątpliwości i niepewności. Dlatego proponuję, aby kolejne przesłuchania były przedzielone tygodniowymi lub kilkudniowymi przerwami, z tym że przerwy te w miarę upływu czasu powinny być coraz krótsze. Pierwsze przesłuchanie może się odbyć jeszcze na jego – że się tak wyrażę – terenie, czyli w jego pokoju, który zna i do którego już się przyzwyczaił. Ale na następne zabierze się go już do specjalnie przygotowanego pomieszczenia. Zadbamy o to, by naprawdę poczuł, że bierze się go w obroty – jeden funkcjonariusz będzie prowadził przesłuchanie a oficer śledczy będzie protokołował.

            – Sądzicie, że to wystarczy?

            – Tak jak powiedziałem, musimy połączyć różne działania. Zapytamy go, czy przyznaje się do głoszenia oszczerstw przeciw państwu. Pewnie zaprzeczy, wówczas zacytujemy mu jego wypowiedź z 5 lutego 1948 roku na nadzwyczajnej plenarnej konferencji episkopatu. Powiedział tam wyraźnie, że w społeczeństwie polskim istniał opór wewnętrzny przeciwko Wschodowi i odwiecznym wrogom narodu, odgrywającym dziś rolę jego zbawców. Zapytamy go, co oznacza w tym wypadku Wschód oraz kim są odwieczni wrogowie narodu.

A potem: Czy wobec tego głoszenie przez was, że wrogami Narodu Polskiego są Związek Radziecki i kierownicy Państwa Polskiego – jest oszczerstwem przeciwko państwu? Nie wywinie się…

            – Dziękuję Opara, poprawiliście mi humor. Niezwłocznie wyślę to do ministra Radkiewicza.

            – Towarzyszu pułkowniku, wiem, że to nie moja sprawa, ale chciałbym mimo wszystko zapytać, kiedy ostatecznie rozprawimy się z tym wrogiem ludu?

            – Rozumiem waszą troską o sprawiedliwość społeczną, wasza praca bardzo jej się przysłużyła. Nie wiem jednak, jak w obecnej sytuacji będzie wyglądało dalsze postępowanie.

            Opara nie pytał więcej. Oględne słowa o „obecnej sytuacji” dotyczyły z całą pewnością zniknięcia Światły. A w tej sprawie lepiej było wiedzieć jak najmniej.

Fragment książki "Prymas w Stoczku" nagrodzonej Feniksem 2014