Dziennik podróży do źródeł miłosierdzia

IMG 20160730 182332"W grudniu przed świętami, pracując nad projektem ornatów na ŚDM dowiedziałem się, że część komórek w moim organizmie postanowiła się zbuntować i narobiła trochę zamieszania. Zbuntowały się i pojechały po bandzie, bo przekształciły się w nowotwór złośliwy" – te słowa Macieja Cieśli przeczytane przez jego brata Michała usłyszał papież Franciszek podczas spotkania z 15 tysiącami wolontariuszy w ostatnim dniu Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

O zmarłym 2 lipca grafiku – wolontariuszu SDM – usłyszeliśmy z ust samego Ojca Świętego, gdy po raz pierwszy wyszedł do okna na Franciszkańskiej 3. Teraz Maciek przemówił do papieża, do młodych zgromadzonych w Tauron Arena i do nas wszystkich.

"Okazało się, że ta odmiana raka bardzo mnie lubi - pisał. - Postanowiła pozwiedzać mój organizm i dodatkowo najechać moje płuca, liczniej niż Polacy najeżdżają na Chorwację podczas wakacji"

Dziękował za modlitwy i Msze święte w jego intencji, wyznawał, że modli się o cud. „Wielu z nas marzy o wielkich karierach, dużej rodzinie i sławie, samochodzie, awansie – słuchali wzruszeni młodzi i nie mniej od nich poruszony Franciszek. – Ja od pół roku mam tylko jedno marzenie: chciałbym po prostu żyć. Chciałbym spędzić z wami kolejne ŚDM".

Czy to świadectwa, czy konieczność skrócenia przedłużającego się spotkania sprawiły, że papież zmienił plan i odłożył przygotowane wcześniej przemówienie stwierdzając, że jest ono nudne. W spontanicznej wypowiedzi po hiszpańsku nawiązał do słów powitania biskupa Damiana Muskusa, koordynatora SDM.

„ Biskup w trakcie swojego wystąpienia powiedział Wam - nie wiem czy zrozumiecie to słowo - un piropo, komplement. Zrozumieliście? Powiedział Wam komplement. Że jesteście nadzieją przyszłości. To prawda, ale pod dwoma warunkami”.

Te warunki to pamięć i odwaga.

„Młody człowiek pozbawiony pamięci nie jest nadzieją przyszłości” – mówił papież zalecając, aby młodzi rozmawiali ze swoimi dziadkami i osobami starszymi korzystając z ich wielkiej mądrości.

„Drugi warunek – ciągnął Ojciec Święty. – Skoro jestem nadzieją przyszłości i pamiętam o przeszłości, to zostaje teraźniejszość.

Jaki mam być  w teraźniejszości? Masz być odważny, śmiały, nie przestraszyć się. Wysłuchaliśmy świadectwa, pożegnania, będącego pożegnaniem świadectwa naszego kolegi, którego pokonał rak. Chciał być tutaj z nami, ale nie udało mu się. Jednak był odważny: z odwagą stawił czoła i z odwagą dalej walczył, mimo najgorszych z możliwych okoliczności. Tego młodego człowieka nie ma tu dzisiaj, jednak ten młody człowiek zasiał nadzieję na przyszłość. Zatem, w teraźniejszości: odwaga i śmiałość. Jasne?”

Całe spotkanie odbyło się w obecności krzyża Światowych Dni Młodzieży oraz przywiezionego z Kalwarii Zebrzydowskiej cudownego wizerunku Najświętszej Maryi Panny, tego samego przy którym wiele razy modlił się Lolek, biskup i kardynał Karol oraz papież Jan Paweł II. Po raz ostatni – w sierpniu 2002, gdy przybył do Krakowa, aby kosekrować Bazylikę Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach Było to dwa tygodnie po Toronto, gdzie odbyły się ostatnie SDM z Janem Pawłem II.

 Tamto spotkanie, podobnie jak obecne w Krakowie było naznaczone lękiem. Po zamachu 11 września liczba rejestracji gwałtownie spadła, podobnie stało się teraz po zamachach terrorystycznych w zachodniej Europie. Gdy Maciek Cieśla walczył z nowotworem wydawało się, że olbrzymia przestrzeń w Brzegach (skrytykowana jeszcze mocno pod kątem bezpieczeństwa) będzie za wielka dla topniejącej liczby uczestników SDM. A jednak w niedzielny poranek dwa i pół miliona młodych ludzi wzięło udział w Mszy posłania. Wśród nich “Siewcy Lednicy” osieroceni przez zmarłego na trzy dni przed wigilią ojca Jana Górę. Byli oni jakby żywym potwierdzeniem owoców tamtych pierwszych Dni Młodzieży w Polsce, a jednocześnie żywym dowodem pamięci, która sięga w przyszłość.

Święty Patron i inicjator SDM sam dał dowód tego, czym jest odwaga, o której mówił jego obecny następca. Od słów „Nie lękajcie się” na progu pontyfikatu, przez zamach po heroiczne odchodzenie z tego świata dał młodzieży inspirację, która trwa. Inspiracja ta u źródła ma dwa wezwania: do wiary, która przezwycięża lęk – „Jezu ufam Tobie” i do pamięci – „Maryjo, jestem, pamiętam, czuwam”.

Dziś dziedzictwo to przejmuje młodzież – obecna w Krakowie, modląca się, służąca (jak wolontariusze) i cierpiąca jak Maciek. Dlatego przekazanie symbolicznej iskry miłosierdzia przedstawicielom wszystkich kontynentów na zakończenie Mszy posłania nie było tylko gestem czy zachętą. Była to nasycona treścią obietnica, że stąd wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Pana Jezusa.