Już wiemy: Błogosławiony Jan Paweł II zostanie ogłoszony świętym w Niedzielę Miłosierdzia, 27 kwietnia 2014. Ojciec Święty Franciszek zadecydował, że razem z nim zostanie kanonizowany błogosławiony Jan XXIII. W ten sposób świętymi zostaną ogłoszeni papież, który zwołał Sobór Watykański II i papież, który wytrwale go realizował. Co więcej, to właśnie Jan Paweł II ogłosił błogosławionym Jana XXIII. 

Zapraszam do lektury artykułu z październikowego numeru pisma "Tak Rodzinie" o cudzie, który stanowił ostatnią pieczęć potrzebną do zatwierdzenia kanonizacji Papieża z Polski.

Jest poranek, pierwszego maja 2011 roku. W Rzymie ponad milion osób gromadzi się na Placu Świętego Piotra, by uczestniczyć w beatyfikacji Jana Pawła II. 10 tys. kilometrów na zachód, w miejscowości Dulce Nombre de La Unión na Kostaryce minęła właśnie północ. Jednak mieszkańcy miasteczka spieszą na miejscowy stadion, gdzie na telebimie ma być transmitowana uroczystość beatyfikacyjna. Wśród nich są też członkowie rodziny Mora, z wyjątkiem mamy, Floribeth. Ma tętniaka mózgu i jest zbyt słaba, by opuścić łóżko. Ale nie chce zasnąć. Będzie oglądać transmisję w telewizji i modlić się. „Strasznie się bałam, że umrę i zostawię moje dzieci i męża” – wspomina. Następnego dnia rano budzi się, widzi zdjęcie Jana Pawła II na okolicznościowej gazecie i słyszy głos: „Wstań! Nie lękaj się!”. „Tak, mój Panie” – mówi.

„Wstałam i teraz jestem tu – zdrowa” – powiedziała Floribeth na konferencji prasowej w piątek, 5 lipca 2013. Tego samego dnia w Rzymie papież Franciszek podpisał dekret o cudzie zamykając  tym samym proces kanonizacyjny i otwierając drogę do ogłoszenia Jana Pawła II świętym.

Nie lękaj się!

Chyba nie ma zdania, które bardziej kojarzyłoby się z pontyfikatem Papieża z Polski jak właśnie te trzy słowa, które po raz pierwszy usłyszeliśmy z jego ust pamiętnego 22 października 1978 roku, w czasie uroczystej inauguracji pontyfikatu. „Non abbiate paura! Aprite, anzi, spalancate le porte a Cristo!” (Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi). Ten właśnie dzień (a nie data śmierci – 2 kwietnia) został wyznaczony przez Kościół na wspomnienie liturgiczne Jana Pawła II. On sam był żywym świadkiem owego wezwania. Nie lękał się wychodzić do ludzi mimo, że został ciężko raniony w zamachu, nie bał się też mierzyć z dramatycznymi wyzwaniami – od zagrożenia wojną nuklearną po własną chorobę i śmierć. Te słowa wypisano wielkimi literami na Placu Świętego Piotra w czasie beatyfikacji, wieńczyły one także wejście na wystawę poświęconą historii życia Karola Wojtyły/Jana Pawła II.

Gdy więc pierwszego maja wieczorem na Placu Świętego Piotra trwało wielkie sprzątanie po uroczystości, na Kostaryce wstawał nowy dzień, a Floribeth Mora niepewnym krokiem szła do kuchni, gdzie zobaczyła swojego męża, Edwina. Nie miała odwagi powiedzieć mu, że usłyszała polecenie z nieba. Obawiała się, że posądzi ją o halucynacje. Dopiero nazajutrz, będąc pewna, że czuje się dobrze, wyznała, co się wydarzyło. Jakież było jej zdumienie, gdy on  wręcz kazał jej uwierzyć, ponieważ sam wcześniej otrzymał podobny nakaz. Kiedy Floribeth została hospitalizowana z rozpoznaniem nieuleczalnego tętniaka mózgu, Edwin usiadł na schodach i zaczął płakać. Wtedy usłyszał wyraźne polecenie: „Zabierz ją do domu!” Po orzeczeniu lekarskim, które wykluczało możliwość wyleczenia, postanowił to zrobić.

Choroba pani Mora, matki czwórki dzieci, z których najmłodszy Keyner (14 lat) mieszka z rodzicami, ujawniła się w połowie kwietnia 2011 roku. Prowadzący ją lekarz, neurochirurg Alejandro Vargas konsultował wielu kolegów po fachu, także z innych krajów. Wszyscy byli tego samego zdania – operacja jest zbyt ryzykowna. Pół roku później, w listopadzie 2011 dr Vargas przeprowadził kolejną serię badań. „Byłem zaskoczony – mówi – tętniak nie istniał, a arterie mózgowe wyglądały na całkowicie normalne”.

Znak od Boga

Jakiś czas po uzdrowieniu Floribeth pojechała do pobliskiego sanktuarium Najświętszej Maryi Panny z Ujarras. W kościele tym znajdowała się relikwia krwi Jana Pawła II przywieziona przez pewnego polskiego księdza. Uzdrowiona chciała się pomodlić i podziękować za nadzwyczajną łaskę. Przy okazji spotkała tam kapłana, któremu opowiedziała swoją historię. On poradził jej opisanie całej sprawy, co uczyniła na blogu poświęconym papieżowi z Polski. Przypadek wzbudził zainteresowanie władz kościelnych, Floribeth została zaproszona do Rzymu, gdzie ponownie poddano ją badaniom. Całą sprawę trzymano w sekrecie, także sami bohaterowie – rodzina Mora i ich bliscy – zostali zobowiązani do milczenia. Zasłona tajemnicy uniosła się dopiero w dniu potwierdzenia cudu przez Franciszka.

 W ten sposób proces kanonizacyjny Jana Pawła II, który głosił powszechne powołanie do świętości stał się rzeczywiście najkrótszym w nowożytnej historii Kościoła. Nie zdarzyło się bowiem, aby już osiem lat po śmierci kandydata na ołtarze zostały spełnione wszystkie warunki do ogłoszenia go świętym. Można powiedzieć, że Pan Bóg wziął pod uwagę także wymogi proceduralne procesu, według których cud potrzebny do kanonizacji może wydarzyć się dopiero po beatyfikacji. Wziął pod uwagę i nie zwlekał – już kilka godzin po tym jak Benedykt XVI ogłosił swojego poprzednika błogosławionym pani Mora została uzdrowiona.

 Cud w Kostaryce niesie ze sobą głęboką wymowę. Wspominaliśmy już o słowach: Nie bój (nie lękaj) się. Słowo „wstań” również bardzo kojarzy się z Janem Pawłem II. Jedna z jego książek autobiograficznych nosi tytuł „Wstańcie, chodźmy!”. Są to słowa Jezusa skierowane do apostołów w noc z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek. Powiedział im to – znużonym i uśpionym – gdy wychodził naprzeciw swoim prześladowcom po pełnej lęku i udręki modlitwie w Ogrodzie Oliwnym. Karol Wojtyła często rozważał te słowa i chyba one były inspiracją jego odwagi, do której wzywał cały Kościół. To wezwanie wpisuje się też mocno w pontyfikat papieża Franciszka nieustannie wzywającego chrześcijan do śmiałego głoszenia Ewangelii.

Warto na koniec zauważyć, że uzdrowioną jest żona i matka licznej i głęboko wierzącej rodziny. Została ona ochrzczona jako Floribeth de Fatima, a jej mąż jako Edwin de los Angeles (od Aniołów).