Niedziela 23/2023

Z dużym zainteresowaniem sięgnąłem po 17. numer „Niedzieli”, na którego okładce znajduje się tytuł: „Skąd ta agresja? Agresja wśród młodych przybiera na sile. Analizujemy to niebezpieczne zjawisko i szukamy środków zaradczych”.

Okładkowy temat opisują dwa artykuły: „Młodzi i wściekli” oraz „Przekraczanie granic”. Podzielając diagnozy w nich zawarte chciałbym dodać kilka swoich obserwacji wynikających z wieloletniej pracy w szkole oraz w czasie realizacji audycji poświęconych rodzinie.

Szukając przyczyn wzrostu przemocy wśród młodych słusznie – choć wciąż za mało - wskazujemy na rodzinę, która – jak mówił św. Jan Paweł II – „jest pierwszą szkołą cnót społecznych”. Wydaje się jednak, że niedostatecznie podkreślamy najgłębszą przyczynę agresji. Główny problem polega bowiem nie na tym, że dzieje się zło, ale, że to zło zostało zaakceptowane i coraz powszechniej jest uznawane za dobro.

Młodzi faktycznie doświadczają agresji w rodzinie i uczą się jej na co dzień. Ma ona wiele imion, wymienię tylko trzy, które wydają się najpoważniejsze: rozwody, antykoncepcja i pornografia.

Czy jest dzisiaj jakiś młody Polak, który bezpośrednio lub pośrednio nie zetknął się z rozpadem rodziny? Zjawisko to stało się tak powszechne, że nie budzi już protestów, przerażenia, mało tego – spotyka się ze społeczną akceptacją. Ale to nie zmienia faktu, że rozwód oznacza śmierć miłości, a tylko miłość może usunąć z serca człowieka zakorzeniony w nim lęk. Dotyczy to każdego człowieka, bo wynika z jego natury. Nie oszukujmy się – jak długo będzie istniało przyzwolenie dla rozwodu, tak długo nasze dzieci nie będą czuły się bezpiecznie. A lęk prowadzi do agresji – wymierzonej w siebie lub w drugiego.

Podobnie powszechna jest skala przyzwolenia dla antykoncepcji. Ponad 60 proc. Polaków akceptuje jej stosowanie (podobnie jest z konkubinatem i seksem przedmałżeńskim). Oznacza to, że większość z nas akceptuje to, co Karol Wojtyła nazywał utylitaryzmem, czyli użytkowym traktowaniem drugiego człowieka. Antykoncepcja kształtuje myślenie i postępowanie w odwrotności do logiki bezinteresownego daru z samego siebie. W logice antykoncepcyjnej osoba staje się przedmiotem użycia (nawet jeśli oboje się na to zgadzają). Miłość zamienia się w egoizm we dwoje i tym egoizmem oddychają nasze dzieci.

Wreszcie pornografia – szczyt urzeczowienia człowieka i pozbawienia go podstawowej godności. Obecna od dawna, niegdyś skrzętnie ukrywana, dziś masowo dostępna za pośrednictwem nowych technologii. Oglądana przez dorosłych i przez młodzież. Coraz bardziej brutalna i uzależniająca. Kontakt z nią zmienia nasze mózgi, a człowieka zmienia powoli w istotę pozbawioną woli i wrażliwości na drugiego, tym niebezpieczniejszą, że używającą rozumu dla uzasadnienia swoich zachowań.

Te trzy śmiertelne wirusy działają na każdego bez względu na światopogląd czy wyznanie. W ten sposób obniża się poziom człowieczeństwa w naszym społeczeństwie. Chciałbym tu podkreślić właśnie ten społeczny wymiar źródeł agresji. Pochopne byłoby stawianie znaku równości między osobistą sytuacją rodzinną a agresywnym działaniem młodego człowieka. Znam takich, którzy nie godzą się z porażką małżeństwa swoich rodziców i żyją piękną miłością. Znam też dzieci z przykładnych, kochających się rodzin, które schodzą na manowce. Nie sposób jednak nie zauważyć, że dzisiejszy kryzys wśród młodzieży jest związany nie tylko z kryzysem rodziny, ale ze akceptacją stylu życia, które oparte jest na egoizmie.

Dlatego szukając środków zaradczych powinniśmy nie tylko stosować potrzebne niewątpliwie leczenie objawowe w postaci pracy z młodzieżą, różnych terapii zbiorowych i indywidualnych, środków prawnych, nakładów na edukację. Przede wszystkim należy sięgnąć do głębokich przyczyn i mieć odwagę (także w przepowiadaniu kapłanów) nazywać rzeczy po imieniu. Nie chodzi tu oczywiście o piętnowanie, lecz o pokazywanie prawdy o miłości – czym ona jest a czym nie jest.

 Istnieją dwa skuteczne lekarstwa leczenia agresji wśród młodzieży: praca nad pogłębianiem jedności małżeństwa i budowaniem odpowiedzialności ojca. Szczęśliwie są różne społeczne inicjatywy w tym kierunku, jednak jest to kropla w morzu potrzeb. Domagają się one aktywnego uznania i wsparcia zarówno państwa jak i Kościoła.

I jeszcze jedno. Po przeczytaniu dwóch tekstów o agresji przewracamy kartkę i natrafiamy na kolejny artykuł pt. „Spowiedź wezwana do tablicy”. Nie stanowi on kontynuacji poprzednich materiałów, jednak zwraca uwagę na ważny aspekt sprawy agresji. Wydaje się, że obecnie negatywne zjawiska w młodym pokoleniu interpretujemy przez pryzmat psychologii, pedagogiki lub prawa, natomiast umyka nam w tym aspekt duchowy. Sam człowiek jest zbyt słaby, aby poradzić sobie z atakującym go złem dlatego Bóg przyszedł mu z pomocą. Przemoc (Kain i Abel) jest obecna w naszej historii od początku a jej korzeniem jest grzech – zerwanie z Miłością, do której i na obraz której zostaliśmy stworzeni. O własnych siłach wrócić do niej nie możemy, lecz w naszym zasięgu są niezawodne środki, które pozwolą uczynić ten świat bardziej ludzkim, a nasze dzieci bardziej szczęśliwymi: modlitwa, sakramenty, czynna miłość bliźniego. Być może te niepokojące doniesienia o agresji wśród młodzieży to po prostu skierowane do nas – dorosłych – upomnienie podobne do upomnienia Izraelitów w postaci węży kąsających ich na pustyni – wezwanie, abyśmy podjęli poważną refleksję nad naszymi codziennymi priorytetami i tym jak wcielamy je w życie.

Paweł Zuchniewicz